Mały miliarder
Autor: David Walliams
Wyd.: Mała Kurka, 2017
Jedna z mądrości Ziutka Świentego – bohatera mojej książki „Szyfr Jana Matejki” – brzmi: „pieniądze nie są najważniejsze w życiu – najważniejsza jest miłość i zaufanie”. I chociaż zdanie to zostało przez niego wypowiedziane w iście komediowej sytuacji, to okazuje się, że miało bardzo głębokie przesłanie. Możemy się o tym przekonać, zaglądając do najnowszej powieści mojego ulubionego brytyjskiego autora – Davida Walliamsa, zatytułowanej „Mały miliarder”. Zanim jednak o samej książce, jeszcze jedna dygresja. Jest taka scena w serialu „Alternatywy 4”, w której słyszymy: „Panie, co mi po pieniądzach…? O! Kartki jakby pan miał… Na cukier, albo na mięso… To bym wziął…” A no właśnie. Bez pieniędzy trudno egzystować, ale jak widać – nie zawsze są powodem do generowania życiowych celów.
Dla Józka Buraka – małego miliardera, który na dwunaste urodziny dostaje od ojca dwa miliony funtów – duża kasa była czymś obrzydliwie powszednim. Pławił się w niej do woli, a materialne rzeczy, którymi dzięki forsie mógł się otaczać, już na początku powieści przyprawiły mnie o ból głowy. Nie chcę tu wyliczać wszystkich, ale warto wspomnieć chociażby to, co znajdziemy na „plecach” okładki: „Ma zjeżdżalnię wodną, która prowadzi z jego sypialni wprost do ogromnego basenu. Własny tor wyścigowy w ogrodzie. Kolejkę górską na tyłach domu. Krokodyla.” Zresztą, jak dobrze wyczytałem krokodyle ma nawet dwa.
Gdzie więc znajdziemy przysłowiowy haczyk? W prośbie Józka, którą skierował do swego taty. Prośbie o jeszcze jeden prezent. Poprosił o… przyjaciela. No! To teraz się zaczęło! Pewnie od razu zadaliście sobie pytanie, czy można kupić przyjaciela za pieniądze? Nie odpowiem Wam na to pytanie. Koniecznie sięgnijcie po „Małego miliardera” i dowiedzcie się, jakie perypetie czekają bohaterów. Jeden z nich z pewnością mocno Was zaskoczy. Brawo, panie Davidzie! Brawo, Mała Kurko! Życzę Wam miliarda sprzedanych egzemplarzy! I czekam na kolejną mądrą książkę!