Moje rekomendacje

Dariusz Rekosz poleca…

Pan Smrodek

Autor: David Walliams
Wyd.: Mała Kurka, 2014

Ile dobrego powiedziałbym o tej książce, to i tak będzie za mało. Nawet, gdy powiem „fantastiko!”, to i tak nie oddam w pełni tego, co poczujecie, gdy sięgniecie po „Pana Smrodka”. Ale po kolei.

Na półkach księgarskich aż roi się od książek dziecięcych i młodzieżowych, które kuszą swoim zapachem, kolorami oraz głośnymi tytułami. Jednak niewiele wśród nich jest pozycji, które tak jak książki wydane przez Małą Kurkę niosą ze sobą ważne dla wszystkich przesłania. A te – zarówno w „Babci Rabuś” (2013), jak i w „Panu Smrodku” – znajdziemy, wczytując się w przygody przedstawionych tam bohaterów.

Żółta okładka, z charakterystycznymi rysunkami Quentin’a Beake’a, zapowiadała humorystyczną opowieść o bliżej nieokreślonym śmierdziuchu, który „kąpie się tylko w oczku wodnym”. Na początku został on przedstawiony w sposób jak najbardziej ekspresyjny, z pewną dozą sympatii do smrodu. Nie był to byle jaki smród! Nic z tych rzeczy! Ba! Była to woń, przy której pustoszeje kawiarnia, a w autobusie nagle robi się zupełnie przestronnie.

Smród należał do bezdomnego właściciela umorusanej do granic możliwości suczki, „zamieszkującego” ławkę, którą codziennie w drodze do szkoły mijała dwunastoletnia Chloe. Dziewczynka nie miała łatwego życia. Sterroryzowana przez matkę i siostrę, lekceważona przez szkolne koleżanki, w głębi duszy czuła się identycznie samotnie, jak Pan Smrodek. Pewnie dlatego pewnego przedświątecznego dnia nawiązała z nim dialog. A potem zaprosiła go… Gdzie? O tym już musicie dowiedzieć się sami!

Gwarantuję, że ta książka na zawsze pozostanie w Waszym sercu. Mimo wielu dramatycznych momentów, przesiąknięta jest miłością, radością życia i tym, że prawdziwe uczucia ważniejsze są od… kandydowania w lokalnych wyborach. Bez trudu dostrzeżecie, iż brak szacunku do drugiej osoby z reguły bywa ukarany, a pyszny premier może usłyszeć, że swoje niektóre propozycje „może sobie wsadzić w tłusty zadek”.

Przy „Panu Smrodku” będziecie się śmiać do rozpuku. Będą momenty, gdy w oku zakręci się Wam niejedna łza. Ale z pewnością książka ta w pewien sposób pozwoli Wam się oczyścić. Przestaniecie uogólniać, a problemy innych zaczniecie dostrzegać bardzo indywidualnie. No i być może zmienicie stosunek do mediów, szczególnie telewizyjnych. Gorąco polecam!