Moje rekomendacje

Dariusz Rekosz poleca…

Czarny Maciek i tunel grozy

Autor: Dariusz Rekosz
Wyd.: Tandem, 2021

Jak w książce przygodowo-detektywistycznej, pisanej z myślą o młodym czytelniku, połączyć… stare z nowym? I nie chodzi o techniczne aspekty wydania tej czy innej pozycji. Tu zawsze można zastosować określone „chwyty”. Ale w jaki sposób przemycić cząstkę pięknej historii (wydarzeń, miejsc, osób), aby było to równie atrakcyjne, co najnowszy film akcji? Tu z pewnością przyda się Maciek, zwany Czarnym oraz jego kumple, z którymi chodzi do tej samej klasy. I chociaż tym razem przygoda rozgrywa się prawie całkowicie poza szkołą, to w czasie rozwiązywania zagadki, związanej z… porwaniem (?), uprowadzeniem (?), a może jeszcze czymś gorszym okaże się, że elementarna wiedza, połączona z niezastąpioną inteligencją może dać bardzo wymierne korzyści. Jakie? W takim razie zobaczmy, jak powieść „Czarny Maciek i tunel grozy” opisuje wydawca…

„Gdy na szkolnej wycieczce – oprócz wyprawy górskim szlakiem, noclegu w renesansowym zamku oraz warsztatów informatycznych – pojawia się prawdziwa Sztuczna Inteligencja, nic już nie może potoczyć się normalnie! Maciek i jego kumple muszą odkryć, co łączy złamany długopis, samochód koloru jajecznicy oraz tajemnicze dziewiętnastowieczne dokumenty. Odkryją sekrety Suchej Beskidzkiej oraz zagadki tamtejszych budowli, a do tego zmierzą się z problemem nagłego zniknięcia nauczyciela. Uwaga! Ktoś wyprzedza ich o krok.”

No i się porobiło! Nie dość, że „tajemnicze dziewiętnastowieczne dokumenty”, to jeszcze „prawdziwa Sztuczna Inteligencja”! A dlaczego Sucha Beskidzka? A dlaczego nie?! Fajne miasteczko, z fajnym zamkiem, z fajną karczmą Rzym, z fajną biblioteką i masą fajnych atrakcji – jak chociażby z początkiem (końcem) czerwonego szlaku, który przez Magurkę doprowadzi Was do Zawoi – najdłuższej polskiej wsi. A w Zawoi… co? Lody! Ale takie, że jak się je raz zje, to… trzeba to opisać w książce!

W „Tunelu grozy” zachwyca totalnie wszystko. Nie tylko – mówiąc skromnie – znakomita treść, ale także twarda oprawa i szyty grzbiet (trwałość!!!), kapitalne łamanie i skład (czytelność!!!), niska cena (przystępność!!!), a przede wszystkim – wisienka na torcie – genialne ilustracje Oli Makowskiej! Wszystko na nich… żyje! Postacie są w ruchu, samochód pędzi, plecak ciąży, złoczyńca ucieka, zeszyty fruwają w powietrzu, a robot – idzie. Zapytacie – jaki robot? To już zadanie dla Was. Bo cyborg, którego spotkacie w książce, wcale nie mieszkał „dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…”

Czy w książce, którą osobiście napisałem, mogę mieć jakiś ulubiony fragment? Ba! Oczywiście! i to nie jeden. Cała książka mi się podoba 🙂 Ale, gdybym miał wskazać coś, czym w tego typu powieści chciałem Was zaskoczyć, to z pewnością byłyby to rozmowy prowadzone przez młodych ludzi z wychowawcą klasy, w czasie pieszej wycieczki górskim szlakiem. Oto przykład:

„ – Co to jest? Wisi na ścianie i śmierdzi.

– Wisi na ścianie i śmierdzi? – zdziwiłem się. Oczywiście połowa naszej klasy od razu wypaliła, że skarpetka, a Grzesiek nawet, że zgniłe jajo, ale Górecka totalnie nas zażyła: – Zegar ze zdechłą kukułką – oznajmiła najspokojniej w świecie.”

Wesoło? Mam nadzieję, że tak. Jednak istotą powieści, oprócz dobrej zabawy, jest przecież przestępcza intryga. Każdy znajdzie tu coś dla ciebie – tajemnicze teksty, zagadkowe rysunki, sekretne przejścia… Właśnie! Sekretne przejścia! Jest przecież tytułowy „tunel grozy”. A dokąd prowadzi? Zachęcam, żeby przekonać się osobiście, korzystając z ukrytego przejścia, które znajdziecie… Cicho! Ruszajcie do Suchej! Gwarantuję dreszczyk grozy. Nie tylko w tunelu.