Moje rekomendacje

Dariusz Rekosz poleca…

Bruderszaft ze śmiercią – TOM 2

Autor: Boris Akunin
Wyd.: Replika, 2016

„Latający słoń” oraz „Dzieci Księżyca” to dwie kolejne powieści, które znalazły się w drugim tomie fenomenalnego cyklu sensacyjno-szpiegowskiego, autorstwa Borisa Akunina, zatytułowanego „Bruderszaft ze śmiercią”. Tym razem polski wydawca wybrał czerwony kolor okładki, jakby chciał zasugerować, że wewnątrz znajdziemy megakrwiste historie, w których trup ściele się gęsto. Tymczasem z zajawki, zamieszczonej na „plecach” książki dowiadujemy się, że: „W ‘Latającym słoniu’ poznajemy wyborną historię o szpiegowskich aferach z 1915 roku – aferach, które zrewolucjonizowały rosyjskie lotnictwo… Kapitan Josef von Teofels otrzymuje niecodzienną misję – dostać się do elitarnej załogi Ilij Muromca. Rzeczywistość pokaże, że nie jest to wcale takie proste…” natomiast „W ‘Dzieciach Księżyca’ napotykamy na agenta rosyjskiego kontrwywiadu, który ma za zadanie rozpracować siatkę szpiegowską. Aby wykonać zadanie, musi przeniknąć do artystycznego klubu i kabaretu ‘Dzieci Księżyca’. A zbierają się tam ludzie bardzo szczególni – dekadenci…”

Powieść-film, którą wykoncypował Boris Akunin, gdzie tekst przeplata się z czarno-białymi ilustracjami i fotografiami z epoki, zachwyca kunsztem literackim i fantastycznie dopracowanymi szczegółami fabuły. Dialogi okraszone są niesamowicie trafnym humorem, opisy lokacji oraz przerywniki „kinowe” wzbogacają całość i wywołują uczucie… „dlaczego już się skończyło”. Oto próbka: „Połyskująca stalą pięść Mefistofelesa z ogromną siłą przelatywała koło twarzy chorążego, a on jedynie uchylał się, nurkował, odskakiwał, przy każdej nadarzającej się okazji racząc przeciwnika ciosami. Wszystkie były dokładne – czubkiem buta w pachwinę, obcasem w rzepkę kolanową. Mefistofeles jedynie postękiwał i z jeszcze większą mocą parł naprzód niczym wprowadzony dopiero co do działań wojennych opancerzony pojazd nazywany „czołgiem”, który był absolutnie nie do pokonania przez piechotę. […] – Rozwal mu łeb! To ten wczorajszy tajniak! Dla niepoznaki ubrał się dzisiaj na niebiesko! […] Wystarczyło, że Romanow na ułamek sekundy odwrócił wzrok i spojrzał na monsieur Kaina – i nieomal nie trafił pod kastet, od spotkania z którym głowa pękłaby mu jak gliniany garnek. Górna część ciała odsunęła się zbyt szybko, nogi za nią nie nadążyły – chorąży zamachał rękami, ale nie był w stanie utrzymać równowagi. Przewrócił się. […] Przez ten paskudny błąd i przynoszący mu wstyd upadek (dobrze chociaż, że Alina ma zamknięte oczy!), Romanow po pierwsze się zdenerwował, a po drugie uznał, że pora już kończyć te chłopięce zabawy. Co to za idiotyzm organizować corridę z wściekłym bykiem, kiedy człowiek ma w kieszeni rewolwer. […] – Łapy do góry, sukinsyny!”.

Techniczna jakość książki jest więcej niż zadowalająca. Okładka ze skrzydełkami (jest foto i krótki biogram autora!), czytelna czcionka i dobry papier – znakomity skład i wykończenie. A przy tym przystępna cena. Kończę, bo na horyzoncie mam już tom trzeci. A co w nim? Zajrzyjcie najpierw do „dwójki”!